Tak, jak już pisałem ja nie gram w tego typu gry, no ale dzisiaj znalazłem chwilę czasu na krótkie testy. Recenzji na blogu nie będzie, bo recenzje gier z klasyka pojawiają się tutaj ekstremalnie rzadko i gra musiałaby wywołać naprawdę efekt wow, bym się o jej zrecenzowanie pokusił. Niemniej podzielę się kilkoma spostrzeżeniami tutaj.
Gra jak na produkcję dla Amigi 500, naprawdę wygląda całkiem nieźle. Co prawda ktoś ją na PPA porównywał do Elfmanii, jednak Elfmania to był absolutny TOP 5, najładniejszych gier na Amigę ECS, takie produkcje już się chyba nie wrócą. Jednak porównując to np. z inną bijatyką, na której kontynuację wielu czeka, czyli Franko, to Devils Temple jest wręcz grą śliczną. Wprowadzenie do gry faktycznie brutalno-zabawne, może to było też jakieś mrugniecie okiem do fanów Franko.
Fajnie, że są obsługiwane dwa niezależne przyciski joya, to podstawa w tego typu grach. Pomimo iż jak pisałem chodzone bijatyki, to zdecydowanie nie mój gatunek, gra nie odrzuciła mnie od ekranu już po minucie, spokojnie dałem rozwalić pierwszego bossa.
Z minusów, zaliczenie pierwszej sekcji i dojście do pierwszego bossa nie zajmuje zbyt wiele czasu (choć to może kwestia tego, że wybrałem poziom trudności Easy), a sekcji z tego, co wynika jest 10. Zatem gra jest obliczona pewnie nie więcej niż na godzinę efektywnego grania. W dodatku jest chyba trochę sztucznie wydłużana, gdyż nie zauważyłem (przynajmniej w pierwszej sekcji) żadnych checkpointów, tylko zawsze zaczynamy od początku.
Z innych minusów, które jednakowoż wynikają być może z moich ustawień E-UAE np. włączonej emulacji JIT. Pierwszego Bossa możemy wypchnąć niejako poza ekran i walczyć z nim na ślepo. W dodatku po jego pokonaniu, również Bruce mi zniknął, a gra się zawiesiła.
Cóż mimo wszystko, choć obserwuję rynek gier klasyka trochę z boku, wydaje mi się, że to jedna z ważniejszych ubiegłorocznych produkcji, która może zadowolić fanów gatunku, zwłaszcza posiadających oryginalne Amigi lub odpowiednio do tytułu skonfigurowany emulator.
|