No i dobrze, dobrze że napisałeś tą historię bo mimo że "znaczki" znam to historii nie znałem z takimi szczegółami.
Co do "haczyka/ptaszka", mi on zawsze kojarzył się z odbitym promieniem światła, rozczepionym na składowe widma
jakąś zdolną do tego powierzchnią. Jak o tym napisałeś, to rzeczywiście, uświadomiłem sobie że tęczowy znaczek
nie występował poza A1000, której nigdy nie miałem i nie widziałem na oczy, tylko zdjęcia. Natomiast potrafię zrozumieć
dlaczego dali taki a nie inny, w tych latach prym wiodła pstrokacizna, więc chcieli się włączyć do głównego nurtu
konsumenckiego, to czy to była dobra czy zła, decyzja to już odpowiedziała nam historia Commodore i ich nadzwyczaj
głupie i krótkowzroczne decyzje.
Poza tym znak powinien być jak najbardziej charakterystyczny, prosty i zbudowany z minimalnej ilości kolorów, wszystko
po to żeby go łatwo zapamiętać i kojarzyć od razu z tym a nie z tamtym.
Co do znaczka Amig NG wyłaniającego się z Boinga, mi to zawsze kojarzyło się nie z narodzinami czegoś nowego
ale raczej z czymś zniszczonym albo niedokończonym, co też dobrze pasuje do tego co Ainc zrobiła z Amigą.
Z chęcią bym przeczytał, bo niejednokrotnie się nad tym zastanawiałem, skąd MorphOS wytrzasnął tego niebieskiego motyla
.
Przy okazji, na samym początku chyba przesunął ci się pierwszy przecinek w drugim zdaniu o jedno słowo w lewo.
Ale ekspertem nie jestem
_________________
AmigaOne X5000/020, Sapphire Radeon R9 270X Toxic, 2GB RAM.
Amiga1200/060 32MB RAM